Witam Cię serdecznie na moim blogu! :)

Możesz tutaj poczytać o prawidłowym odżywianiu, konwencjonalnych oraz niekonwencjonalnych metodach leczenia, a także po prostu o ludzkim ciele i chorobach.

Zarówno Ci bardziej zaawansowani w naukach medycznych, jak i kompletne laiki znajdą tu coś dla siebie, gdyż moją intencją jest przybliżenie opisywanych zagadnień w jak najbardziej przejrzysty sposób.

Co więcej, gorąco zachęcam do komentowania, zadawania pytań i przesyłania pomysłów na następne artykuły, by blog mógł w jak największym stopniu odpowiadać Twoim oczekiwaniom.

Nie przynudzam już i zapraszam do lektury,
Maciek- autor bloga

Dlaczego jesienią i zimą jest nam smutno?

11/14/2015 MZC 8 Comments



Czy kiedykolwiek miałeś tak, że skończyło się lato, powróciła szkoła/ praca i wszystko było w porządku: dobrze Ci szło, nie miałeś większych problemów, chciało Ci się ćwiczyć, pracować, itd.… po czym, wraz z początkiem jesieni, powoli zaczęło się robić coraz gorzej? Niby nic się nie dzieje, ale tutaj sobie odłożę na później; tutaj nie poćwiczę, bo jakoś tak mi się nie chce; nie wysypiam się, to jeszcze dłużej pośpię; „Ale mi się nie chce wstawać”, „Nienawidzę poniedziałków”, itp. itd… Po czym przychodził kwiecień- maj i nagle wszystko na powrót robiło się prostsze i przyjemniejsze. Brzmi znajomo? 

Całkiem możliwe, ponieważ co roku przeżywa to większość ludzi- w mniejszym, lub większym stopniu. W tym artykule opiszę po krótce najcięższą wersję tego zjawiska, czyli depresję sezonową (chorobę afektywną sezonową). Od razu zaznaczam, że dotyka ona niewiele osób, jednak znaczna część ludzi odczuwa część jej objawów, co jest całkowicie normalne dla jesienno-zimowych pór roku.
 Chcę Ci pokazać jak można im przeciwdziałać, gdyż nawet jeśli nie cierpisz na depresję sezonową, to będziesz mógł wykorzystać te metody do poprawienia swojego samopoczucia, gdy złapie Cię jesienno-zimowa chandra.
Opowiem czym jest sezonowe zaburzenie afektywne, jak się objawia, kiedy możemy podejrzewać u siebie chorobę oraz o znanych terapiach stosowanych na tę przypadłość. Lecimy!

Depresja zimowa (czy też sezonowa), to zaburzenie, które zaczyna się i kończy mniej więcej w tym samym czasie każdego roku. Początek przypada na przełom października i listopada, a koniec na kwiecień, najpóźniej maj. Nie wiadomo jeszcze jak ta choroba powstaje, ale dużego wpływu upatruje się w zmniejszonej ilości światła słonecznego i niższej temperaturze w okresie jezienno-zimowym. Zdaje się to potwierdzać fakt, że zaburzenie praktycznie nie występuje w strefie okołorównikowej, gdzie powyższe czynniki pozostają niemalże takie same przez cały rok. Co ciekawe, częściej chorują kobiety niż mężczyźni, a dzieci prawie nigdy, gdyż najczęściej depresja sezonowa wykształca się u młodych dorosłych. 

Podejrzewa się, że objawy wynikają z zaburzeń neuroprzekaźników w mózgu, szczególnie serotoniny. Hormony wrażliwe na wpływ światła słonecznego mogą znacząco przyczyniać się do potęgowania objawów sezonowego zaburzenia afektywnego, takich jak gorsze samopoczucie, przybieranie na wadze, czy… głód węglowodanowy- jest to spowodowane faktem, iż produkty zawierające dużo cukrów zwiększają wydzielanie serotoniny, co może mieć łagodzący efekt na niektóre objawy choroby.
Inne symptomy depresji sezonowej to: większe zapotrzebowanie na sen, przewlekłe zmęczenie, lęk, uczucie smutku, drażliwość, trudności z koncentracją i zapamiętywaniem, problemy w związkach, ciężkość rąk oraz nóg, zmniejszenie popędu seksualnego, a także wymienione powyżej: zwiększony apetyt z głodem węglowodanowym, tycie i ogólne gorsze samopoczucie.

Kiedy można uznać, że to choroba? Wtedy, gdy objawy silnie i negatywnie wpływają na Twoje życie, tzn. nie dotrzymujesz terminów, przez co nie dajesz sobie rady w szkole/ pracy, nic Ci się nie chce, trudno Ci się na czymkolwiek skoncentrować, rozpada się Twój związek, odwracają się od Ciebie znajomi, nie potrafisz się wyspać, mimo, że ciągle śpisz, masz problemy z wykonywaniem codziennych czynności, nadmiernie tyjesz i obżerasz się słodyczami… w skrajnych sytuacjach możesz mieć nawet myśli samobójcze.
Podkreślam jednak, że każdy może doświadczać tych objawów w większym, lub mniejszym stopniu, więc po dwóch gorszych dniach nie panikuj od razu, że jesteś chory. ;) Depresję sezonową możesz zacząć u siebie podejrzewać dopiero wtedy, gdy powyższe problemy realnie zaczną wpływać na jakość Twojego życia. Aczkolwiek, jeśli masz któreś z powyższych objawów o mniej więcej tej samej porze roku, to dobrze byłoby skonsultować się ze swoim lekarzem.

Jak to się leczy? Pierwszą skuteczną metodą jest tzw. fototerapia, czyli naświetlanie się światłem białym o pełnym spektrum kolorów. Jak to zrobić? Wystarczy, że zaraz po przebudzeniu otworzysz okno, aby „nałapać” trochę światła słonecznego. Jeśli to niemożliwe, bo jest zbyt ciemno, możesz skorzystać ze specjalnej lampy do fototerapii (ok. 20 razy mocniejszej niż normalne, pokojowe oświetlenie) z białym światłem. Wtedy trzeba usiąść około 2m od niej i patrzeć na nią przez 10- 15min. Jeśli to nie pomaga, zwiększ ten czas do 30- 45min. Niektórzy czują poprawę szybko, inni wolno, a jeszcze inni w ogóle nie widzą różnicy. W każdym razie ta terapia na pewno nie zaszkodzi, a może pomóc. ;)
Kolejnym sposobem na zmniejszenie objawów są antydepresanty, jednak po nie powinny sięgać osoby, u których fototerapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Pomocna może okazać się również psychoterapia- szczególnie dla osób, które lubią kontakt z drugim człowiekiem. Najprzyjemniejszą metodą jest chyba profilaktyczny wyjazd do ciepłych krajów, ale raczej mało kto może sobie na to pozwolić. :(

OK, nie jestem chory, ale wciąż mam część objawów. Jak mogę sobie ulżyć? Po pierwsze, nigdy nie zasłaniaj okien na noc, by rano światło mogło wpaść do Twojego pokoju. Zaraz po wstaniu otwórz okno i łap promienie słoneczne, a jeśli to niemożliwe (jest byt ciemno), to zafunduj sobie do pokoju mocne LEDowe lampki i rozświetlaj swój pokój po przebudzeniu. Oczywiście, jeżeli Cię stać, to możesz zafundować sobie lampę do fototerapii, ale to jest spora inwestycja, zarezerwowana raczej dla osób chorych. Wydaje mi się jednak, że porządnie oświetlony pokój mocnymi LEDami wystarczy. ;) Daj mi znać, jeśli Ci to pomoże. ;)

Warto też pamiętać o małych rzeczach, które wprowadzają „życie” w naszą codzienną rutynę. Szczególnie pomocna okazuje się… muzyka. Już takie drobiazgi jak puszczenie ulubionej płyty podczas porannego prysznica, czy nucenie i pogwizdywanie potrafią skutecznie poprawić nam humor na długi czas. Tak samo odpowiednie dotlenienie i zadbanie o odpowiednią ilość snu oraz zdrową dietę zdecydowanie pozytywnie wpłyną na nasze samopoczucie, pomagając zwalczyć chandrę .
Zamiast siedzieć przed komputerem rozmyślając, jak to Ci się nic nie chce, możesz przewietrzyć pokój, włączyć ulubioną piosenkę i przez dziesięć minut wykonywać proste ćwiczenia fizyczne (pajacyki, skłony, przysiady, pompki, rozciąganie itp.). Nie jest to czasochłonne ani męczące (nie musisz się spocić), a gwarantuję Ci, że taka krótka chwila rekreacji da Ci pozytywnego kopa na pół dnia. ;)
A najszybszy sposób na poprawienie nastroju to… uśmiech. Stań przed lustrem i uśmiechnij się do siebie szczerze. Efekt będzie jeszcze lepszy, gdy przy tym pomyślisz o czymś pozytywnym (radosne wspomnienie, zaplanowana impreza, ukochana osoba itp.). Jest to naukowo udowodnione, że już samo spięcie mięśni twarzy do uśmiechu powoduje wydzielenie endorfin- hormonu szczęścia. ;)

Podsumowując… Depresja sezonowa jest ciężką chorobą, która może mieć spory i destrukcyjny wpływ na Twoje życie, więc nigdy nie powinieneś bagatelizować wymienionych wyżej objawów, jeśli zaczynają znacząco zaburzać Ci codzienne funkcjonowanie. W takiej sytuacji koniecznie powinieneś skonsultować się z lekarzem, który może skierować Cię do odpowiedniego specjalisty i zalecić zakup odpowiedniej lampy. Natomiast, jeśli męczą cię jedynie niezbyt nasilone objawy, to możesz skorzystać z metod opisanych powyżej i sprawdzić, czy okażą się pomocne.

Na koniec dodam jeszcze ciekawostkę: otóż zdarza się też letnia odmiana tej choroby, ale jest dużo rzadsza i już nie tak łatwo rozpoznawalna. Jeśli chcielibyście o niej poczytać w kolejnym artykule, lub marzy wam się przybliżenie depresji sezonowej w stricte medyczny sposób, to dajcie znać w komentarzach. ;) 
       Tymczasem zachęcam do komentowania oraz zapisania się na newsletter, by nie przegapić żadnego nowego posta. Wszelkie sugestie i pytania proszę kierować pod adres mailowy: getthatmed@gmail.com Pozdrawiam!  
Pobierz darmowego e-book'a, wpisz adres e-mail i kliknij przycisk poniżej:


8 komentarzy :

  1. Świetny wpis! Rzeczywiście po chwili uśmiechania się od razu czuję się lepiej. :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Cieszę się, że mogliśmy pomóc. :)
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Hej, a ja mam takie szybkie pytanie - czy to prawda że paznokcie rosną po śmierci jeszcze jakiś czas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to prawda. :)
      Po śmierci ciało się wysusza, a skóra pozbawiona wody obkurcza się wokół włosów i paznokci- stąd wrażenie, że rosną.
      Podrzucam link do artykułu o znanych medycznych mitach, gdzie piszą o tym zjawisku: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2151163/ .

      Usuń
  3. Dziękuję za odpowiedź i to jeszcze szybką :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już wyobrażam sobie minę chłopaka, jak o 6 rano włączam lampę, żeby "naładować się" pozytywną energią ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można "naładować się" w łazience ;).

      Usuń
  5. 36 year-old Executive Secretary Emma Ertelt, hailing from Aldergrove enjoys watching movies like Sukiyaki Western Django and Kitesurfing. Took a trip to Al Qal'a of Beni Hammad and drives a Mustang. Polecane do czytania

    OdpowiedzUsuń